Bąbelki powietrza zamknięte w salzburskich górach, czyli Salzburger Nockerl jeszcze raz. Tym razem deser wyszedł zdecydowanie lepiej. Jedynym moim błędem, było zbyt szybkie wyciągnięcie go z piekarnika i troszkę opadł. Ach ta niecierpliwość 🙁
Przepis na deser znajdziecie w jednym z moich poprzednich wpisów na Salzburger Nockerl – został przygotowany dokładnie wg takiej samej receptury.
Receptą na sukces tego deseru jest porządne ubicie piany z białek. Jeśli jesteście w stanie odwrócić miskę z pianą do góry nogami raz, drugi, kolejny i jeszcze raz, a piana ani myśli z niej wypaść na podłogę, to znaczy, że możecie zabierać się za robienie Salzburger Nockerl. Jeśli jednak piana tylko patrzy, aby wyślizgnąć się z miski, to dajcie sobie spokój. Macie wtedy dwa wyjścia. Pierwsze to ubijać do skutku. A drugie to dodać odrobinę więcej mąki, piec również nieco dłużej, a na koniec cieszyć podniebienie biszkoptem. Biszkopt to też niezły deser ;).
Deser Salzburger Nockerl przygotowany został w ramach akcji na Durszlaku „Weekendowa Cukiernia styczeń 2013” zorganizowanej przez MałgosięZ. Gospodynią Cukierni w tym miesiącu jest kartoflana z bloga Z kartoflanego pola.
(Przeczytany: 3381 razy)
piękne kokilki!
Dzięki!
Wygląda świetnie. Też jestem niecierpliwa, ale z ubijaniem białek raczej nie mam problemów ;p
Zapraszam zatem do wypróbowania przepisu na Salzburger Nockerl. To dobry sprawdzian na ubijanie białek 😉
wygląda wspaniale i musi bardzo dobrze smakować 🙂
Bardzo dziękuję za udział w akcji:)
Cała przyjemność po mojej stronie. Próbowanie nowych rzeczy to prawdziwa frajda, nawet jeśli na początku nie wychodzą. Dzięki za pomysł na akcję! Pozdrowienia.
Pysznie wyglądają, a kokilki nadają bardzo swojskiego klimatu:) Mniam:) pozdrawiam:)
Wygląda przepysznie ummm 🙂
Piękne zdjęcie 🙂
Smakuje też nieźle. Dziękuję!