Odkrywałam aż 10 różnic! —- Zabrałam się za porządki i z przyjemnością odnalazłam w szafie pokaźną stertę starych czasopism kulinarnych. Znaczy zamiłowanie do kuchni kiełkowało już wcześniej, ale się nie przebiło… Pomyślałam sobie, że będą świetną inspiracją w moich kuchennych eksperymentach. Przy bliższym kontakcie okazało się, że mają bardziej wartość muzealną niż praktyczną.
Wniosek jest jeden: nasza kuchnia zmienia się, i to na lepsze! Dziś gazety kulinarne sprzed 10-15 lat niewiele znaczą i lepiej omijać je szerokim łukiem.
Na pozór niewiele się zmieniło, ale przyglądając się bliżej różnic jest wiele.
- Brzydkie zdjęcia.
Już przy pierwszym spojrzeniu poraża brak estetyki. Często przepisy nie mają w ogóle zdjęć. Niejednokrotnie obok przepisu figuruje zdjęcie, które niewiele ma wspólnego z prezentowaną recepturą. Ponadto kiepskiej jakości papier zniechęca do lektury. Obecnie sytuacja jest diametralnie inna. Piękne, fotogeniczne potrawy wprost zachęcają do wypróbowywania nowych przepisów, a instrukcje krok po kroku pomagają nowicjuszom nabrać kulinarnego kunsztu. - I znowu kapusta pekińska?
Moda nie omija kuchni. Kiedyś zachwycaliśmy się kapustą pekińską. Teraz przyszedł czas na bardziej wyrafinowane składniki pożywiania. Wyszukane mięsa, orientalne potrawy to elementy, których nie znalazłam w starych gazetach. - I kto to ma zrobić?
Może dlatego ta stara kuchnia nie była w stanie mnie zainteresować? Skomplikowane przepisy nawet po tych dziesięciu latach kuchennych doświadczeń nadal mnie odstraszają. Ja wolę dania proste, ale piękne. Nie ma nic gorszego niż spędzić pół dnia w kuchni i nie móc podziwiać swojej pracy. - I znowu to samo?
Kolejna otwarta gazeta niewiele różni się od poprzedniej. Mało różnorodne składniki i mało fajnych przypraw. Może dzięki modzie na gotowanie dzisiaj mamy znacznie większy dostęp do unikalnych przypraw, owoców, dekoracji, itp. - Jak coś ma być wykwintne, to koniecznie na liściu sałaty!
Sałata jako dekoracja na co drugim lub trzecim zdjęciu to już przesada. Cieszę, że dziś myśli się równie mocno o smaku jak i stylizacji potrawy. Lubię dania, które są tak piękne, że aż szkoda je jeść. - Obiady na 10-osobowej rodziny.
Dziś dawne przepisy na mega porcje już się nie sprawdzają. Dwie lub cztery to w zupełności wystarcza. Chyba lepiej codziennie zjeść coś fajnego, niż przez cały tydzień dojadać resztki z lodówki. Ale to już kwestia sposobu spędzania swojego czasu i poniekąd inwestowania w we własne pasje. - Piękne i pracochłonne ciasta.
Ciasta, torty, kremy. A w przepisie ucieranie, przecieranie, dzielenie, ucieranie, łączenie, wykładanie. Po odwaleniu takiej roboty to już nawet jeść się nie chce. - Przepisy własne i bierność czytelników.
Dzisiaj gazety kulinarne nastawione są na kontakt ze swoimi czytelnikami. Wiele wydawnictw ma swoje portale internetowe i niemal w jednej chwili możemy dopytać autora o szczegóły wykonania danej potrawy. A kiedyś niestety pozostawało napisać list do redakcji. I czeka, czekać, czekać.
Właśnie sprawdziłam, na durszlak.pl zarejestrowanych jest 2615 blogów kulinarnych. Prowadzą je pasjonaci kuchni, którzy nie tylko sami dbają o smaczne i piękne jedzenie, ale dzielą się swoją pasją z innymi. Fajnie też jest móc zaglądnąć do czyjejś kuchni… Wiele czasopism i firm nawiązuje współpracę z kulinarnymi pasjonatami i dzięki temusami mamy wpływ na to co jemy i co jest modne w kuchni.
- Nie wszystko takie nowe na jakie wygląda.
Ze zdziwieniem odkryłam w starych gazetach parę nowinek, które dalej reklamowane są jako nowinki. Patelnia groszkowa i mufiny w papierowych papilotkach, które niegdyś po prostu nazywano babeczkami. - I na koniec.
Mam wrażenie, że nasza kuchnia zmieniła się tak bardzo przez te 10 lat, jak zamieszczona obok reklama wyjęta z gazety Smacznego z nr 5/1997.
(Przeczytany: 1584 razy)
Ogólnie zgodzę się, ale… Mimo wszystko nie negowałabym tak całkowicie wartości przepisów z pisemek sprzed, na przykład, 20 lat 🙂 Powiem tak: moja mama ma obszerny zbiór książeczek z przepisami wydawany przez Poradnik Domowy w latach 90. Uwielbiam w nich myszkować i często wynajduję fajne przepisy, które nam smakują. Zdjęcia są faktycznie totalnie oldschoolowe i różnią się diametralnie od współczesnej sztuki fotografowania jedzenia, jednak nie zdarzyło mi się trafić na zdjęcie, które nie odzwierciedlałoby rzeczywistej potrawy. Taki proceder jest jednak współcześnie praktykowany, bo wiele gazet kupuje gotowe zdjęcia potraw w Internecie, a później dorabia do tego „podobną” recepturę. I później mamy piękne zdjęcie tradycyjnego sernika, a obok przepis na dwukolorowy sernik na zimno. Albo przepis na makowiec na biszkopcie, a na zdjęciu makowiec bez śladu żadnego biszkoptu 😉
Co do otwarcia się na czytelników to nie jest to nic nowego, bo Poradnik Domowy od samego początku swojego istnienia miał rubryczkę na przepisy czytelników, a później wydawał też książeczki z tymi przepisami 🙂
Na co dzień dość często testuję przepisy właśnie z tamtych lat. Zgodzę się co do braku przypraw: wszędzie tylko sól, pieprz, natka pietruszki i nieśmiertelne maggi 😉 Dlatego często modyfikuję przepisy, doprawiam po swojemu, dodaję więcej składników do których teraz mamy swobodny dostęp. Inspiruję się tamtymi przepisami i wzbogacam je o swoje smaki 🙂
Nie da się jednak zaprzeczyć, że w kwestii popularyzowania przepisów nastąpił niewyobrażalny progres… i bardzo mnie to cieszy 🙂
Dzięki Mirabelko za uwagi! Nasza wymiana komentarzy też potwierdza fakt, że zwyczaje kulinarne zmieniają się i idą w dobrym kierunku. Możemy jeść ładniej, smaczniej i w sposób bardziej urozmaicony. Wiele też zależy od gustów i mody. Wybierane źródła inspiracji też od tego zależą.